Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Pin It

Czy wiesz, co robić, kiedy wydarzy się wypadek? Jak się zachować w przypadku zawału, drgawek, złamania, krwawienia? A kiedy ktoś przestanie oddychać? Spokojnie. Wbrew powszechnym obawom pierwsza pomoc nie jest trudna.

Wokół pierwszej pomocy narosło tyle nieporozumień i mitów, że wiele osób na widok potrzebującego woli ze strachu odwrócić wzrok. Tymczasem współczesne procedury przedmedyczne są przejrzyste,, łatwe do nauczenia, a prawo stoi po stronie pomagających. Zamiast więc wierzyć w zabobony z lat 80. XX wieku, lepiej zdobyć rzetelną i aktualną wiedzę.

Co prawo mówi o pierwszej pomocy?
Według polskiego prawa każdy zobowiązany jest do udzielenia pomocy osobie znajdującej się w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. To znaczy, że za obojętne przejście obok leżącego na ulicy człowieka grozi kara – nawet więzienia.

Z drugiej jednak strony, ponieważ państwo nakłada na ciebie pewien obowiązek, bierze też na siebie w tych polach odpowiedzialność. Dlatego:

  • Osoba udzielająca pomocy nie ponosi konsekwencji karnych za niewłaściwe postępowanie.
  • Pomagający na czas udzielania pomocy (i tylko na tym polu) staje się urzędnikiem państwowym na służbie. To znaczy, że za konsekwencje czy koszty twoich działań (np. zużycie bandaży z publicznej apteczki) odpowiada państwo.
  • Jeżeli udzielenie bezpośredniej pomocy jest zbyt ryzykowne (np. pożar, ryzyko wybuchu, brak bezpiecznego dostępu do poszkodowanego), twoim obowiązkiem jest wezwanie odpowiednich służb. Nikt oczekuje od ciebie narażania zdrowia i życia. Ale absolutnie każdy jest w stanie wykonać telefon na 112.

Osoba ratowana oczywiście może wystąpić przeciwko tobie z pozwem cywilnym (jak każdy, nie tylko w takich skrajnych sytuacjach). W praktyce takie przypadki się nie zdarzają.

ZAPAMIĘTAJ: jeżeli trzymasz się ram pierwszej pomocy, nie grożą ci konsekwencje prawne. Za to grożą ci one za niepodjęcie żadnego działania.

Wypadek! Co robić? Co to jest pierwsza pomoc?
W skrócie: zabezpieczenie poszkodowanego do przyjazdu służb ratowniczych i w miarę możliwości niedopuszczenie do pogorszenia jego stanu. Mówi się, że w pierwszej pomocy więcej jest działań zakazanych niż koniecznych. To dobra informacja dla wszystkich, którzy się boją interweniować. Bo sprawdzić oddech czy założyć prosty opatrunek umie każdy.

Co muszę zrobić?
1. Zabezpieczyć siebie.
Dobry ratownik to żywy ratownik – jeśli coś ci się stanie, poszkodowany straci szanse.

2. Zabezpieczyć miejsce zdarzenia (a jeśli się nie da – wezwać służby).

Sprawdzić przytomność i zapewnić sobie dodatkową pomoc drugiej osoby (w duecie lepiej, łatwiej i szybciej).

3. Udrożnić drogi oddechowe u nieprzytomnego. Odchyl głowę leżącego do tyłu, aby mógł oddychać.

4. Sprawdzić, czy poszkodowany oddycha – pochyl się nad jego twarzą i przez 10 sekund obserwuj, czy jest oddech.

5. Wezwać pogotowie.

6. Jeśli poszkodowany nie oddycha, musisz dostarczać mu tlen do mózgu, aby zatrzymać niekorzystne zmiany. Do przybycia pogotowia wykonuj na zmianę 30 ucisków na środku klarki piersiowej na 2 wdechy. Jeśli trzeba, zatamuj krwotok.

7. Użyj automatycznego defibrylatora, jeżeli jest dostępny. AED zwiększa szansę na skuteczną reanimację aż do 75 proc. Kiedy włączysz urządzenie, zacznie wydawać komendy głosowe: wystarczy ich słuchać.

I to tyle.

W pierwszej pomocy:

  • nie podaje się leków, płynów ani jedzenia
  • nie narusza się powłok skórnych
  • nie wykonuje się czynności medycznych.
  • Jeśli nie ma konieczności – nie poruszaj poszkodowanym ani go nie przenoś.

Mity o pierwszej pomocy

1. Defibrylatory są niebezpieczne

Nie. Automatycznym, ogólnie dostępnym defibratorem nikomu nie da się zrobić krzywdy. Te urządzenia są zaprogramowane do pracy z osobami, które nie znają się na medycynie i są bardzo zestresowane. Włączasz urządzenie i czekasz, co powie. AED sam analizuje rytm serca. To maszyna zadecyduje o wykonaniu defibrylacji nie ty. Twoim zadaniem jest tylko wcisnąć przycisk, jeśli usłyszysz takie polecenie. Nie da się wykonać defibrylacji niechcący, bo jeśli jest niepotrzebna, impuls nie jest generowany, nawet jeśli wciśniesz przycisk przypadkiem. Co więcej, komendy są bardzo dokładne: AED powie ci nawet, że elektrody są źle przyklejone lub że ktoś do-tyka poszkodowanego, a nie powinien.

2. Lepiej nie dotykać, bo można zaszkodzić

Nie! Lepiej pomóc nieumiejętnie niż wcale. Jeśli nic nie zrobisz, szansa poszkodowanego wynoszą czasem 0 procent. Jeśli zrobisz cokolwiek – wzrastają. 3. Trudno jest zbadać tętno Zgadza się, dlatego już się tego nie robi. Sprawdza się wyłącznie oddech (jest tak powiązany z biciem serca, że ten jeden parametr wystarczy, aby określić stan poszkodowanego).

4. To za trudne

Tylko jeśli wiedzę masz z seriali i zajęć prowadzonych 30 lat temu w szkole. Dlatego warto przećwiczyć kilka razy procedury pierwszej pomocy. Zapisz się na kurs, na którym wykonywanych jest wiele ćwiczeń praktycznych. Po szkoleniach nawet siedmiolatki są w stanie skutecznie udzielić pomocy.

5. Kogoś uszkodzę

Historie o połamanych w czasie ucisków żebrach to „urban legend”. Poza tym pomyśl, co wolałby poszkodowany: przeżyć ze złamanym żebrem czy umrzeć z kośćmi w całości?

6. Nie jestem medykiem

Oczywiście, wszyscy to wiedzą: ratownicy, osoby ustalające procedury, prawodawca, państwo. To, co masz zrobić w ramach pierwszej pomocy, nie wykracza poza możliwości zwykłego Kowalskiego.

Dlaczego boimy się udzielać pomocy?

Zdaniem psychologa: rozmawiamy z Dorota Matusik psychologiem z Fundacji Flow.

Strach wynika z braku wiedzy o pierwszej pomocy. Wydaje się nam, że jest ona trudna? Tak, ale tylko ta fachowa, medyczna. A my udzielamy pierwszej pomocy przedmedycznej! Okazji do zdobycia wiedzy, co robić do przyjazdu pogotowia, jest sporo. Kursy w szkole, potem w pracy, w ramach szkolenia na prawa jazdy. Coraz częściej na piknikach miejskich czy gminnych pojawiają się strażacy, ratownicy czy instruktorzy z PCK, są manekiny – wystarczy podejść, samemu spróbować. Im bardziej to będzie automatyczne, tym łatwiej w razie potrzeby podejmiemy decyzję o ratowaniu.

Tym samym pozbędziemy się wahania: podejść czy lepiej nie podejść…

Właśnie! A od tego może zależeć czyjeś życie. Działajmy, nawet jeśli wokół poszkodowanego zebrał się już tłumek. Łatwo wtedy pomyśleć, że skoro jest tyle osób, to już ktoś pomógł. Błąd! Psycholodzy społeczni udowodnili, że im więcej ludzi, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś zareaguje i na przykład wezwie pogotowie. Dobrze mieć świadomość, że jeśli ja nie pomogę, być może nikt tego nie zrobi. Z drugiej strony, jeśli to ty jesteś poszkodowany i przytomny, proś o wsparcie konkretnej osoby.

Czytaj więcej: kobieta.onet.pl